piątek, 6 stycznia 2017

80 znowu styczeń

2016 był dla mnie intensywnym rokiem, ale niestety nie rysunkowo. Dużo zmieniła praca, która z praktyk szybko przerodziła się w zajęcie na pełny etat (plus nadgo), powodując drastyczne skurczenie ilości wolnego czasu. Do tego doszło nowe hobby, pirografia, która pod pewnymi względami ma nad rysowaniem miażdżącą przewagę - nie wymaga gapienia się w monitor i pozwala zarobić. ;) Poza tym było to dla mnie nowe i świeże zajęcie, więc wciągnęłam się.

Mogłabym prawdopodobnie całe swoje artystyczne zapędy ulokować w ozdabianiu drewna i zostać rzemieślnikiem, ale z miesiąca na miesiąc było mi coraz gorzej z tym, że nie rysuję. Mam poczucie, że w obszarze rysunku wiele rzeczy zapomniałam, wyszłam z wprawy, straciłam rytm, a przecież coś tam się nauczyłam przez te kilka lat rysowania i naprawdę nie chciałabym tego zaprzepaścić. Dlatego pora przywrócić stary porządek i długie wieczory przy tablecie. :) Będzie o tyle przyjemniej, że starego Bamboo wymieniłam na Cintiqa, tak jak to zawsze planowałam. 

Rysuny z wczoraj i dzisiaj.


Ref: Lichtreize


2 komentarze: