piątek, 18 marca 2016

73

O ile styczeń udał się świetnie, o tyle luty i marzec... meh. Raz, że moje rysunkowe postanowienie diabli wzięli, dwa, że w pracy coraz więcej pracy, a nawet pojawia się perspektywa pracy po pracy, bo ja, jak ten osioł juczny, wezmę na siebie każde zlecenie. 
Zestaw rysunków dla znajomego, o którym pisałam poprzednio, jest już na szczęście gotowy, ale jeszcze nie wiem, czy mogę pokazać. Następny podobny projekt być może w drodze. Dla innego znajomego zrobiłam logo do sklepu. A sklep tutaj: Folkraft.


Za to moje własne logo i banner na Etsy od grudnia wiszą w takiej szkicowej formie, w jakiej je tam na szybko wrzuciłam. Jakże typowe. Po drodze staram się rozkręcić własny interes drewniany i, o zgrozo, udaje się. Generalnie to co mnie spotkało można nazwać klęską urodzaju. Po raz pierwszy w życiu dotkliwie odczuwam niedobór czasu i godzin w dobie. Widocznie taka jest kolej rzeczy po studiach, trzeba się nauczyć mniej spać i więcej zapieprzać. ;)

Pokazuję zawieszki, które zrobiłam od czasu, gdy dorwałam się do piły i wiertła. Chronologicznie. Foty takie 'fancy', bo z Instagrama.