Zainspirowana Kiciputkiem (konkretnie tą pracą) pomyślałam, że to super sprawa machnąć taką reprodukcję we własnym stylu. Portret który sobie wylosowałam jest autorstwa Elisabeth Vigee Le Brun, do obczajenia tutaj.
I mordka, z której na tę chwilę jestem całkiem zadowolona. Znając życie za parę dni już nie będę.
bardzo fajny portret Ci wyszedł, też tak mam że najpierw prace mi się podobają a potem już nie moge na nie patrzeć ;)
OdpowiedzUsuńhttp://creativamente-o-sztuce.blogspot.com/
oo takie portrety to jest coś, jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńFajne, szczególnie włosy. ;) Tylko złote elementy trochę gorzej wyszły.
OdpowiedzUsuńMi włosy jakoś mniej się podobają, za to rękaw jest super. Może jeszcze szyja za długa.
OdpowiedzUsuńZa to ten 2 portret strasznie mi się podoba. Zwłaszcza włosy. Wydaję mi się, że usta są ustawione za bardzo w lewo.
Pozdrawiam ;)
Szyję też zauważyłam, ale usta... faktycznie, kurde :D Dzięki.
Usuń