środa, 27 listopada 2013

21

W tym miesiącu minął mi rok z tabletem. Wielka szkoda, że w tej chwili nie bardzo mam go do czego podłączyć. Mój laptop dokonał żywota i prawdopodobnie niewiele uda się z niego odzyskać. Tego, czego nie wrzuciłam w internet, mogę już nie zobaczyć. Tyle niedokończonych prac, tyle rysunków zbyt złych, by je upubliczniać, a jednak będących ważną dla mnie dokumentacją rysunkowej podróży... trochę lipa.

Ostatnie skończone coś.


Fragment ściany. Niecałe trzy lata temu zupełnie spontanicznie stwierdziłam, że walnę sobie nad łóżkiem kosmiczne drzewo Yggdrasil, axis mundi wikingów. Na gałęziach postanowiłam posadzić odynowych posłańców, Hugina i Munina. Wyszło mi zupełnie nie epickie, karłowate drzewko (to nawet nie jest jesion) z dwoma wronkami. Ale je lubię.


poniedziałek, 18 listopada 2013

Rzeczy

Zwykle jak się człowiek ujawnia ze swoją radosną twórczością, to ludzie zaczynają chcieć rzeczy. Dziwnych.

Otocjon to taki śmieszny zwierz o poważnym ryju. Zawołanie rodowe jest parafrazą tego od Baratheonów, jakby ktoś nie skojarzył.


A to podarowałam jako kolorowankę. Jak widać, sama nie odmówiłam sobie przyjemności kolorowania. Marznący kuc - w kontekście tego, że nadchodzi zima.